Z okazji szóstej rocznicy ślubu wybraliśmy się na wycieczkę do pięknej, francuskiej miejscowości Yvoire. Dostaliśmy się tam płynąc statkiem ze szwajcarskiego Nyonu. Yvoire znajduje się na granicy „dużego” i „małego” Jeziora Genewskiego i ze względu na swoją lokalizację, odgrywało niegdyś istotną rolę w transporcie dóbr szlakiem alpejskim na trasie Francja - Włochy. Z tego powodu Yvoire stanowiło łakomy kąsek, dlatego w XIV w. pojawiły się fortyfikacje, których fragmenty zachowały się do dziś. Zresztą cała zabudowa tego miasta została zachowana w klimacie średniowiecznego miasteczka: są fragmenty muru obronnego, stary zamek, który przez ponad 350 lat nie miał dachu, a mimo to przetrwał do dziś dnia, niskie kamienne budyneczki, pomiędzy którymi wiją się wąskie uliczki. A całe to miejsce po prostu tonie w kwiatach. Coś pięknego! Zresztą to nie tylko nasze zdanie, Yvoire od lat należy do Zrzeszenia Najpiękniejszych Miejscowości Francuskich. Przy wąskich uliczkach znajdują się małe butiki i urocze restauracyjki serwujące tradycyjne francuskie potrawy – jedną z nich wypróbowaliśmy i było pysznie.
Ciekawe wrażenie robi jedenastowieczny Kościół Świętego Pankracego, ponieważ jego wieża pokryta jest stalą nierdzewną i kawałkami złota, a jej powierzchnia mieni się w słońcu na tle błękitu nieba i odbija się w wodach jeziora. Przy ładnej pogodzie odbijające się od niej światło jest widoczne aż w Nyonie.
Polecamy również odwiedzić Ogród Pięciu Zmysłów, w którym to miejscu stary zamkowy ogród warzywny został zamieniony w labirynt roślin, które można wąchać, dotykać, podziwiać, a nawet kosztować niektórych z nich. Są tutaj zioła lecznicze i aromatyczne, drzewa owocowe, ptaszarnie, fontanny i ponad tysiąc gatunków roślin, które zmieniają się wraz z porami roku.
Powrót do Nyonu też był niesamowity, ponieważ popłynęliśmy prawie stuletnim statkiem parowym Savoie. Część pokładu została oszklona, dzięki czemu podróżni mogą podglądać całą parową maszynerię w akcji, wdychając charakterystyczny zapach oleju. Nasze dziecko niemal całą drogę powrotną spędziło przyklejone do podłogi :).