niedziela, 30 kwietnia 2017

Lac de Passy

Odkąd wybrałem się po raz pierwszy nad jezioro Passy z moimi rodzicami w grudniu, byłem tam już kilka razy, bo miejsce jest zdecydowanie tego warte. Zresztą każdego razu okolice wyglądały inaczej  - jezioro oblodzone w całości, w części lub wcale, kupa śniegu, albo zielona trawa, no i te góry naokoło...

Tym razem udało się nam wybrać całą rodziną, a dodatkowo pojechała z nami ciocia Ewa z chłopakami, co ogromnie ucieszyło Jasia, bo wszyscy mieli rowery. My zrobiliśmy sobie bardzo fajny piknik z widokiem na Mont Blanc, a chłopaki strzelili parę kółek wokół jeziora, a nawet przy brzegu, w samym jeziorze... Także nogi przemoczone, ale za to uśmiechy od ucha do ucha :).

Mont Blanc
 
Ekipa pościgowa

niedziela, 16 kwietnia 2017

Wieeeeelkanoc

Zazwyczaj Wielkanoc spędzamy w domu, we Francji. Tak było i w tym roku. Na kilka dni przed świętami przyjechali do nas Łuczaki z Pawełkiem. Spędziliśmy ten czas razem na gotowaniu, jedzeniu, spacerach, wycieczkach, grach, zabawie z dziećmi, rozmowach o życiu, przyszłości, itp. Każde takie spotkanie to próba nadgonienia czasu, którego ze względu na odległość, nie możemy spędzać razem. Łuki i Paweł próbowali jeździć na nartach, ale po tak ciepłej zimie było już na to trochę za późno. 

Na samo śniadanie wielkanocne zostaliśmy zaproszeni do Łapkowa. Z góry powiedziano nam, że ono zazwyczaj trwa do wieczora. Także słowo się rzekło, zostaliśmy do północy :). Było fantastycznie, jak to zwykle w Łapkowie. Dużo ludzi (5 rodzin z dziećmi, łącznie 23 osoby!), cudowna atmosfera i kupa śmiechu. Graliśmy w kalambury i myślę, że niektóre momenty i hasła zapamiętamy na długo. Jedzenia tyle, że uginały się stoły. Każdy coś przyniósł i było pysznie. Udało się nawet uratować żurek, na który zakwas eksplodował mi dzień wcześniej, zalewając moją umytą na święta kuchnię... 

Jeszcze raz - ave Łapki! Lubię takie święta!

Loża szyderców :)
Kalambury!