Odkąd wybrałem się po raz pierwszy nad jezioro Passy z moimi rodzicami w grudniu, byłem tam już kilka razy, bo miejsce jest zdecydowanie tego warte. Zresztą każdego razu okolice wyglądały inaczej - jezioro oblodzone w całości, w części lub wcale, kupa śniegu, albo zielona trawa, no i te góry naokoło...
Tym razem udało się nam wybrać całą rodziną, a dodatkowo pojechała z nami ciocia Ewa z chłopakami, co ogromnie ucieszyło Jasia, bo wszyscy mieli rowery. My zrobiliśmy sobie bardzo fajny piknik z widokiem na Mont Blanc, a chłopaki strzelili parę kółek wokół jeziora, a nawet przy brzegu, w samym jeziorze... Także nogi przemoczone, ale za to uśmiechy od ucha do ucha :).
 |
Mont Blanc |
 |
Ekipa pościgowa |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz