W pierwszej połowie września pojechaliśmy do Polski, przede wszystkim po to, aby odwiedzić moją babcię, która niestety miała niedawno kolejny wylew i jest w bardzo złym stanie zdrowia. Nasza srebrna strzała pierwszy raz w swojej karierze dała ciała i w środku nocy, na jakimś niemieckim parkingu, po prostu nie odpaliła. Spędziliśmy tam przeszło 2 godziny, próbując m.in. różnych sztuczek w celu pobudzenia akumulatora i umawiając się z mechanikiem z ADAC, po czym nieoczekiwanie nasze autko odpaliło i szczęśliwie ruszyliśmy do celu – oczywiście nie gasząc silnika, kiedy zatrzymaliśmy się za potrzebą ;). W Polsce było miło i intensywnie. Chyba tak już będzie, że za każdym razem jak wrócimy, trzeba będzie obskoczyć wszystkich dentystów, dermatologów i innych lekarzy. Poza tym, co bardzo miłe, wszyscy zapraszali nas na kawkę i tak w ciągu dnia byliśmy minimum w trzech miejscach na odwiedzinach :). Po tygodniu musieliśmy wracać do rzeczywistości, dobrze, że nie szarej :).
Żałuję, że nie wzięłam aparatu, bo tym sposobem nie mam żadnych zdjęć z tego pobytu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz