Jasiu miał w przedszkolu ferie kartoflane, w związku z tym wzięliśmy dwa dni wolnego (a przez pierwsze trzy był podrzucany po znajomych - dziękujemy za opiekę!) i pojechaliśmy do Monachium w odwiedziny do mojego kolegi z poprzedniej pracy.
W drodze do Monachium zatrzymaliśmy się w bawarskiej miejscowości Lindau. Niestety wszystko było spowite tak gęstą mgłą, że nic nie było widać. Co było robić, zaczęliśmy od jedzenia, a to okazało się bardzo udanym pomysłem, bo po zaledwie godzinie widoczność była idealna, co widać na załączonych obrazkach :).
 |
Wejście do portu.... |
 |
To samo miejsce po godzinie, tu już widać charakterystyczną wieżę i lwa |
 |
Jezioro Bodeńskie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz