sobota, 6 grudnia 2014

Stromae

Cała nasza rodzinka bardzo lubi muzykę belgijskiego artysty Stromae, więc jak tylko dowiedzieliśmy się, że będzie grał koncert całkiem niedaleko nas, bo w Zurychu, postanowiliśmy się tam wybrać. A ponieważ Lapki też byli chętni, ekipa była całkiem spora i wesoła, tym bardziej, że wszyscy jechaliśmy "Lapkowym Autobusem", za co serdecznie dziękujemy! Szczególnie ja, bo nie musiałem się jak zwykle stresować czy na przykład będzie gdzie zaparkować :D.

Jak się okazało, to "całkiem niedaleko nas" zamieniło się w 5-cio godzinną podróż... Choć można się było tego spodziewać podróżując przez Szwajcarię w piątek po południu. Na całe szczęście na styk zdążyliśmy! Sam koncert był bardzo fajny, a Stromae oprócz świetnego wokalu, miał też całkiem niezłe "choreo", za co należą mu się brawa tym większe, że miał złamaną jedną z kości stopy. Na dowód nawet pokazywał rentgen :). Dzieciom też się podobało, ale Jasiu miał jakiś słabszy dzień i pod koniec koncertu już był na maxa zmęczony, a w samochodzie totalnie odleciał, co zresztą widać na załączonym poniżej obrazku. Można by rzec, że wreszcie był zmęczony, tylko dlaczego akurat na koncercie :).

Następnego dnia nie wracaliśmy od razu, tylko wybraliśmy się na spacer po świątecznie udekorowanym Zurychu. Byliśmy tam już drugi raz i znowu było przeraźliwie zimno, tym razem jednak uratowało nas grzane winko. Jarmark świąteczny był w porządku, choć niekoniecznie nas powalił, a chłopakom chyba najbardziej podobało się w Apple Storze ;).

Wieczorem cało i szczęśliwie dojechaliśmy do domu, a ja zabrałem się za przepakowanie torby, bo następnego dnia wyruszałem na konferencję do Liverpoolu. Parę fotek z tego wyjazdu poniżej.

ZURYCH
Totalny odlot
WC na dworcu, sikanie za jedyne 12 zł i to przed zmianą kursu...


LIVERPOOL
W dokach

Centrum konferencyjne po prawej
Yellow submarine :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz