Pierwszy raz na genewskich targach motoryzacyjnych byliśmy trzy lata temu - poszliśmy całą rodziną, ale niestety nie wspominamy tamtej wizyty zbyt dobrze. Na dzień odwiedzin wybraliśmy bowiem niedzielę, przez co większość czasu spędziliśmy na przeciskaniu się przez masakryczne tłumy - o dokładniejszym oglądaniu tudzież wsiadaniu do aut nie było raczej mowy. Po tych "traumatycznych" przeżyciach następne targi sobie odpuściłem, ale rok temu, za radą bardziej doświadczonych kolegów, wziąłem pół dnia urlopu i razem ze Zbyszkiem wybraliśmy się w dzień powszedni. Ponieważ było dużo lepiej, w tym roku postanowiłem pójść z Jaśkiem, tym bardziej, że środowe popołudnie we Francji jest wolne od szkolnych zajęć. Było bardzo przyjemnie, co prawda nie mieliśmy aparatu, ale zrobiliśmy parę zdjęć telefonem, w tym jednego z głównych dla nas punktów programu, nowego R8 ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz