czwartek, 24 września 2015

10 lat po ślubie - odlot!

No i stało się - dzisiaj minęło równo 10 lat od naszego ślubu. Nie muszę chyba dodawać, że zupełnie nie wiemy kiedy, a już na pewno w ogóle się nie postarzeliśmy ;). Żeby uczcić tak zacne wydarzenie, oprócz opisanego w poprzednim poście wyjazdu do Paryża, postanowiłem zrobić coś bardziej niestandardowego. Myślałem, myślałem... no i wymyśliłem - lot balonem!

Bilety kupiłem już dawno, ale ponieważ balon to dość specyficzny pojazd latający, całkowicie zależny od pogody, to dopiero w dzień wylotu dowiedzieliśmy się skąd startujemy i gdzie się mamy spotkać z ekipą. Pech chciał, że było to akurat najbardziej oddalone od nas miejsce startu, a biorąc pod uwagę nasze prace i szkołę Jasia, za bardzo nie mogliśmy urwać się wcześniej niż to wcześniej planowaliśmy. Plan był zatem napięty i po przejechaniu około 70 km, synchronizując się telefonicznie z Anią, która płynnie dołączyła do nas na trasie, kiedy przejeżdżaliśmy w okolicach jej pracy, dojechaliśmy na miejsce spotkania, spóźnieni około 15 minut. Daliśmy oczywiście wcześniej organizatorom znać, ale nie było takie oczywiste, że na nas poczekają, bo oprócz wiatru, kolejnym aspektem, który jest brany pod uwagę jest widoczność, a we wrześniu dni są już zauważalnie krótsze. Na szczęście poczekali, a na miejscu spotkania przesiedliśmy się do podstawionych aut i jechaliśmy nimi na miejsce startu jeszcze około 45 minut.

Ale było warto! Najpierw mogliśmy obserwować przygotowania do startu, rozwijanie balonu, napełnianie go powietrzem, aż w końcu wystartowaliśmy. Przeżycie było magiczne - absolutna cisza, od czasu do czasu dość brutalnie :) przerywana podgrzewaniem powietrza lub komunikatami z wieży kontroli lotów w Genewie, przepiękne widoki i odgłosy uciekających zwierząt w lasach pod nami. Inny świat, mimo tego, że tak blisko tego "normalnego".

A na koniec całkiem ciekawe lądowanie, z dwukrotnym odbijaniem się od ziemi :), zwijanie balonu, w którym uczestniczył Jan, bardzo aktywnie tarzając się po nim oraz szybko i sprawnie zorganizowany mini-piknik na polu na którym wylądowaliśmy. Polecamy - małżeństwo też ;).


Widok na Dents du Midi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz