Ale było! Byliśmy na meczu Polska - Szwajcaria w czasie Euro 2016! To był drugi mecz w życiu na którym byłem, jakże odmienny od tego pierwszego, kiedy jakoś w latach 90-tych Kotwica Kołobrzeg grała już nawet nie pamiętam z kim i na dodatek przegrała ;).
Muszę przyznać, że farta mieliśmy ogromnego. Zaczęło się od tego, że Jasiu chodzi na piłkę, a we Francji jest tak, że każdy gracz, nawet w takich małomiasteczkowych drużynach, musi dostać profesjonalną licencję. W związku z tym, że Janek takową posiada, jakiś rok temu, dostałem maila, że będzie pula 100 000 biletów zarezerwowanych specjalnie dla posiadaczy tej licencji. Pomyślałem, że w takim razie szansa wylosowania biletu jest dość duża. Zapisałem się zatem na trzy mecze w naszej okolicy - dwa w Lyonie i jeden w Saint Etienne. Okazało się, że udało się dostać bilety właśnie na ten ostatni, ale jako, że była to 1/8 finału, nie wiedzieliśmy jakie drużyny będziemy mieli okazję oglądać. No i pierwszy fart był taki, że trafiliśmy na Polskę! Jaś był przeszczęśliwy, tym bardziej, że Ania postanowiła jednak nie jechać z nami, tylko sprezentować swój bilet Pawłowi, czyli ulubionemu wujkowi Jasia :). Spoko siora!
Drugi fart był taki, że mimo korków, udało nam się wejść na stadion w momencie śpiewania hymnów. Trzeci, że wygraliśmy! A czwarty, że po meczu Jasiu miał okazję wypowiedzieć się przed kamerami i jak się okazało, był potem na głównej stronie Onetu (http://web.archive.org/web/20160626094500/http://www.onet.pl), o czym równocześnie dowiedzieliśmy się od Doniów i Błażeja, który będąc w kuchni usłyszał znajomy głos z filmiku, który puścił sobię chwilę wcześniej. Co za emocje :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz