niedziela, 26 czerwca 2016

Crêt de la Neige po raz drugi

Żeby trochę ochłonąć po meczowych emocjach, wybraliśmy się kolejny już raz na Crêt de la Neige (1720 m n.p.m.), czyli najwyższy szczyt Jury. Paweł jeszcze tam nie wchodził, a na dodatek był żywo zainteresowany tamtejszymi krowami :), więc namówił nas na przechadzkę.

Podejście jest raczej męczące i monotonne, bo większość czasu idzie się dość stromo pod górę, więc Ania w trzecim miesiącu ciąży trochę się stresowała czy da radę i nie zaszkodzi dziecku. Dlatego mniej więcej w połowie drogi zdecydowała się zawrócić i poczekać na nas w aucie.

Męska część wycieczki dotarła na szczyt, po drodze znajdując nawet trochę śniegu w takiej kotlince, do której szalony Pawełek nie omieszkał zejść, zresztą ku wielkiej uciesze Jaśka. Oprócz tego udało mu się ocenić profesjonalnym okiem wspomniane wyżej krowy, więc kolejną wycieczkę zaliczamy do udanych :).

Jest i śnieg!
O właśnie tam, na dole :)
Pawełek z koleżankami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz