sobota, 14 stycznia 2017

Dziadek Julek czyli sky is the limit

Sposobem, bo sposobem, ale udało się namówić dziadka Julka na dziewiczy lot samolotem do Genewy. 

Początkowo miała nas odwiedzić Ola z rodziną, ale niestety rozchorowała się Mania i moja siostra musiała zrezygnować z lotu. Dziadkowi powiedzieliśmy zatem, że mamy już dla niego bilet i jeśli tylko ma ochotę, ma wsiadać w samolot z Łukaszem i Frankiem. Następnie Łukasz posłużył się kolejnym - tym razem % sposobem - i tak oto Julian znalazł się w chmurach i dzięki temu jeszcze przed babcią Ulą, poznał naszą Małą Mi. 

Julka powinna być zdrowa jak ryba, bo podczas pępkowego w O'Brasseur, poszło na jej cześć kilkanaście litrów piwa. 

Pierwsze spotkanie z Julią

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz