niedziela, 18 marca 2012

Villars-sur-Ollon


Nasi znajomi wybrali się na ferie do szwajcarskiej miejscowości Villars-sur-Ollon, a że bardzo im się spodobało, zaproponowali, żebyśmy dołączyli i sami zobaczyli jak tam fajnie. Skorzystaliśmy z zaproszenia i tak zaczęła się przygoda Janka z nartami. Z Villars-sur-Ollon ruszyliśmy kolejką do Bretaye. Tam dzięki pomocy wujka Artura, Janek zrobił pierwsze szusy na stoku. A jest to miejsce do nauki jazdy na nartach wyjątkowe, bo przy fajnej, małej górce jest taśmowy mini wyciąg, dzięki czemu nie trzeba się wdrapywać pod górkę po każdym zjeździe. No i te alpejskie widoki… Dla narciarzy super szlaki o zróżnicowanym stopniu trudności, a dla smakoszy dobre grzane wino.

Myślę, że mimo kilku upadków, nasz Janek złapał bakcyla. Na koniec wujek wziął go na dużą górę i widziałam w oczach naszego chłopca jaki był dumny. Także Artur - jeszcze raz merci! W następne ferie będziesz miał parę nieco starszych i mniej elastycznych uczniów. Dasz radę? :)

Dowiedzieliśmy się po powrocie, że Villars-sur-Ollon to nie tylko znana miejscowość turystyczna, ale również miejsce, gdzie znajdują się jedne z najdroższych szkół na świecie: Collège Alpin International Beau Soleil i Aiglon College. Czesne w pierwszym z nich wynosi jakieś 130 000 CHF, czyli ok. 455 000 PLN rocznie, nie wliczając między innymi ubezpieczenia, materiałów szkolnych czy wycieczek, a wycieczki nie są ani tuzinkowe, ani tanie, bo np. raz w roku odbywa się wyprawa na Kilimandżaro, nie wspominając o innych wyprawach np. na Arktykę, czy do Chile. Nawet budynek szkoły mają jak z Harrego Pottera… http://www.beausoleil.ch. Zajęcia odbywają się w grupach 2 osobowych, więc nie można uznać tej szkoły za normalną... Powiedzmy, że to ostatecznie zdecydowało, że moje dzieci tam chodzić nie będą! :)

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz