Janek po powrocie z La Tzoumaz miał prawie 40ºC
gorączki i zaczęła się infekcja, która trzymała go prawie bity tydzień.
Musieliśmy w związku z tym przenieść na inny termin jego urodziny w
przedszkolu.
Nasi goście śmigali trochę po
okolicznych stokach (nawet Tymek próbował swoich sił i świetnie mu szło) i
zwiedzili Genewę. Spędziliśmy kilka naprawdę miłych dni. Niestety infekcja
Janka dopadła również Tymka i mnie. W związku z tym, nasi goście postanowili
skrócić swój pobyt u nas o jeden dzień, nad czym bardzo ubolewałam.
Ja czułam się fatalnie, nie pamiętam kiedy ostatnio jakieś choróbsko mnie tak
rozłożyło. Postanowiłam wieczorem pojechać na pogotowie, bo miałam już bardzo
duszący kaszel i gorączkę. Po prześwietleniu okazało się, że mam zapalenie płuc
i antybiotyk na 10 dni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz