Dzisiaj skuszona perspektywą
wyjazdu w góry, zrobiłam sobie z synem wagary, ja odpuściłam kurs, a Janek
przedszkole. Ruszyliśmy z Olą i Piciem w kierunku Chamonix, a dokładnie do
Argentière. Najpierw wjechaliśmy kolejką do Longan na wysokość 1972 m, a stamtąd do Grands
Montets, położone na wysokości 3295m. Pierwszy raz byłam tak wysoko i czułam się
trochę jak kosmonauta. Nie wiem czy to sama świadomość, czy rzeczywiście
rzadkie powietrze, ale samopoczucie było specyficzne. Nie potrafię tego ogarnąć, jak Ci wszyscy narciarze (a właściwie tylko my w gondoli byliśmy bez
jakichkolwiek desek) zjeżdżają z takich gór, bo ja osobiście tam ledwo stałam.
Widoki oczywiście zapierające
dech w piersi – dosłownie i w przenośni. Z punktu widokowego można było
zobaczyć lodowiec Argentière i szczyty Les Drus, Aiguille Verte oraz Aiguilles de Chamonix.
Na pewno warto tam pojechać dla tego
spektakularnego widoku, ale z drugiej strony jeśli miałabym wybierać, to uważam,
że wycieczka na Montenvers jest mimo wszystko dużo ciekawsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz