W Polsce rozpoczął się weekend majowy. Było kilka zapowiedzianych odwiedzin, ale ostatecznie do celu dotarli Piotrek i Ola. To były naprawdę fajnie spędzone dni, zwiedziliśmy sporo miejsc, w których do tej pory jeszcze nie byliśmy, mieliśmy kupę śmiechu i przygód. Wprawdzie z Olą się jeszcze nie znaliśmy, ale z mety przypadła nam do gustu, a dalsze dni tylko potwierdziły dobre pierwsze wrażenie :).
Pierwszym celem wycieczki był przełom rzeki Fier znajdujący się niedaleko Annecy. Widok na cały kanion tej rzeki można podziwiać z galerii wiszącej na ogromnej, skalistej ścianie. Galeria mierzy ponad 250 metrów długości i jest zawieszona nad rwącą rzeką na wysokości od 20 do 30 metrów. Skały kanionu w niektórych miejscach są bardzo zwężone i tworzą gardziel, w której po ulewnych deszczach, poziom wody może osiągnąć nawet 26 metrów. Skały przybierają też różne ciekawe kształty - przedpotopowych zwierząt, czy ludzkich twarzy.
Mnie osobiście przerażała wysokość na jakiej umieszczono galerię dla odwiedzających. Cały czas kurczowo trzymałam Janka, żeby mi nie spadł w tą przerażającą przepaść. Im jestem starsza, tym mam więcej lęków - a lęk wysokości to już na bank. Niemniej jednak warto tam pojechać, nawet z lękiem wysokości :). Piękna i przerażająca natura w całej okazałości.
Potem zjedliśmy obiad w restauracji położonej przy wejściu do kanionu. Śmieszyło nas bardzo to, że właściciel podchodził do nas chyba z 10 razy pytając co chwila, czy aby na pewno nam smakuje :). Trzeba przyznać, że to miłe i bardzo francuskie podejście do obsługi klienta, ale po trzecim razie też trochę uciążliwe, zwłaszcza na poziomie słabośredniozaawansowanym. Na deserek pojechaliśmy do niezmiennie pięknego Annecy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz