poniedziałek, 6 maja 2013

EPFL czyli i straszno i śmieszno


Jak już pewnie wiecie, kilka miesięcy temu rozpoczęłam naukę na politechnice w Lozannie. Początki były straszne - kilka razy chciałam rezygnować i porzucić w cholerę pomysł zawodowego przekwalifikowania. Zwłaszcza kiedy np. trzeba było siedzieć przez cały tydzień do wieczora na uczelni nad jakiś projektem i właściwie widywać swoje dziecko śpiące w łóżku, a rano zrywać się na kolejne zajęcia - i tak w kółko... To były trudne chwile, do tego skomplikowane tematy, jak planowanie produkcji, czy prognozowanie statystyczne oraz stres związany z cotygodniowym egzaminem (każdy tydzień to nowy moduł zaliczony na podstawie zdanego egzaminu). To wszystko powodowało, że moje zniechęcenie potęgowało się. Początkowo miałam wrażenie, że ja chyba pomyliłam kierunki :) - dużo matematyki i statystyki, większość ludzi z wieloletnim doświadczeniem w logistyce, lub świeżo po studiach na EPFL. Czułam, że to nie moje miejsce, że się przeliczyłam...

Ale mijały tygodnie, okazywało się, że egzaminy jakoś zdane i że przede wszystkim poznaję ludzi, z którymi można konie kraść i boki zrywać. Uśmiałam się na tych studiach za wszystkie czasy. Bywały dni, kiedy minął już pierwszy stres, że wracałam do domu z bólem brzucha :).

Ludzie z mojej grupy przyjechali z całego świata - dużo ludzi z Meksyku (uwielbiam Was!!!), osoby z Francji, Hiszpanii, Kanady, Kolumbii, Szwajcarii, Pakistanu, Dubaju, Maroko, UK, Tunezji, Nigerii, Chin, Luksemburga, no i Polski :). Na deser zostawiłam najbliższą mi na tych studiach osobę - Mariannę z Brazylii, mojego drivera, z którym codziennie jako pilot (dodajmy śpiący - co za brak taktu :)) przemierzałam trasę z St Genis do Lozanny. Mari - jesteś czad babka! Dziękuję za wszystkie przejechane kilometry i wytrenowane śmiechem mięśnie brzucha! 

Przez te kilka miesięcy codziennego studiowania od rana do późnych godzin popołudniowych naprawdę zżyłam się z kilkoma osobami i będzie mi ich brakować. Razem robiliśmy wiele fajnych acz idiotycznych rzeczy, zwłaszcza na mega ciekawych wykładach, podczas 1500-nego slajdu...:). Spotykaliśmy się jednak nie tylko na uczelni, urządzaliśmy wspólne grille, wycieczki oraz imprezy i jak zacznie się część praktyczna każdego z nas w innej firmie, to pewnie zacznie się również tęsknota do tych mimo wszystko beztroskich chwil :). 

Poniższe zdjęcia przedstawią jedynie znikomy ułamek z naszego studiowania, wycieczkowania i nie tylko:

PRZYKŁADOWE ZAJĘCIA
Duże zaangażowanie w wycinanie :)
Salvador w swoim żywiole :)
Jest radość :)
Oraz jak zwykle duże hiszpańskie emocje...
PRZYKŁADOWE PREZENTACJE (WERSJA TROCHĘ OCENZUROWANA)

WYCIECZKI SZKOLNE
Fabryka - tym razem nie czekolady :)
Magazyn żywności

PRÓBA NAUKI
Zakończona kamiennym snem...

IMPREZY DZIENNE I NOCNE

NARODZINY "NASZEGO" PIERWSZEGO DZIECKA

PIERWSZE SZLIFY AKTORSKIE - TELENOWELA MEKSYKAŃSKA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz