Tradycją cernowego przedszkola jest wyjazd dzieci kończących naukę w Ecole Maternelle na trzydniową wycieczkę. Na wszelki wypadek dzieciaki pojechały zaledwie 50 km od Genewy, do górskiego ośrodka położonego na Jurze.
Jasiu pojechał po raz pierwszy bez nas. O ile nie miałam żadnych wątpliwości co do tego czy sobie poradzi w ciągu dnia, tak moje obawy co do niespokojnych nocy niestety się sprawdziły. W dzień dzieciaki zajęte były przeróżnymi atrakcjami: budowaniem szałasów, tamy, szukaniem śladów zwierząt w lesie, było też ognisko, kino, a nawet potańcówka. Podejrzewam, że w dzień był tak zaaferowany, że nawet sobie o nas, starych pierdzielach, nie przypomniał. No ale w nocy, tak jak jego mamuśka w czasie zielonej szkoły, przechodził do pani, bo bał się sam spać. A że było więcej takich gagatków, ostatecznie to pani przeniosła się do pokoju zlęknionych.
Uważam, że wyjazd był bardzo dobrze zorganizowany, a nauczone latami praktyki panie, spisały się na medal przed wycieczką - dokładnie nas instruując w co zaopatrzyć dziecko, co robić, a czego nie (np. nie wieszać się na odjeżdżający autobus i nie robić dramatu z frajdy:)), w trakcie wyprawy - wysyłając mailem na bieżąco informacje co się wydarzyło danego dnia, a po wycieczce - wręczając nam krótki pamiętnik oraz mnóstwo fajnych zdjęć.
Jasiu wrócił szczęśliwy i dumny, że mimo wszystko poradził sobie bez nas.
|
Gotowy do drogi |
|
Górski ośrodek |
|
W drodze |
|
Z moją klasą i paniami, w tym ukochaną p. Ingrid po prawej |
|
Zaraz się zbudzę:) |
|
Ale przygody! |
|
Uświnić się jak pies - to lubię! |
|
Kartka od rodziców:) |
Beautiful pics, as always!
OdpowiedzUsuńI wish you could do an english version of it so I could understand ;)