Od dawna planowaliśmy z moim kolegą z pracy i przy okazji naszym sąsiadem Zbyszkiem wejść na jakąś "ciekawszą" górkę, do których na pewno zalicza się Dents du Midi. Mimo, że Jasiek jest naprawdę dzielny i wytrzymały, to branie go na taką wyprawę byłoby jednak szaleństwem - choć za 2-3 lata kto wie ;). Czekaliśmy zatem na dogodną okazję, która nadarzyła się dzięki dziadkom z Kołobrzegu oraz oczywiście naszemu synkowi, który postanowił się od nas trochę odkleić i zostać z nimi na ponad 2 tygodnie.
Pamiętając wejście na mój poprzedni trzytysięcznik (
Mont Buet) i to jak ledwo zipałem pokonując ostatnie 300 m w pionie, bardzo szybko przystaliśmy na pomysł Zbyszka, żeby w ramach przygotowań przed sobotnim wejściem na Dents du Midi, skoczyć sobie rekreacyjnie w środę po pracy na Jurę. Nasz wybór padł na Crêt de la Neige, który z wysokością 1720 m n.p.m od kilku lat (po dokładniejszych pomiarach) jest najwyższym szczytem Jury. Droga w większej części jest taka sama jak na
Le Reculet, który jest jednak o całe 3 metry niższy ;). Dopiero po wyjściu na grzbiet Jury, skręca się w prawo zamiast w lewo. Taka sytuacja...:).
Wycieczka była bardzo udana - ponieważ zaczynaliśmy po pracy i to nie od razu, a dopiero w okolicach 19:30, na szczycie byliśmy kwadrans przed dziesiątą - w sam raz na piękny zachód Słońca. Dodatkowo, dzięki temu, że wróciliśmy niedawno z Polski, była i kiełbasa, a jak kiełbasa, to i wino się znalazło, choć to akurat nie z Polski ;). Forma dopisywała, co dobrze wróżyło na sobotnią wyprawę. Po około półgodzinnym pobycie na szczycie, odpaliliśmy czołówki i ruszyliśmy w drogę powrotną. Było trochę mniej przyjemnie niż za dnia, m.in. z powodu rojów owadów przyciąganych do naszych światełek, albo krów, które niezbyt przyjaźnie się nam przyglądały stojąc dokładnie na szlaku, ale i tak było fajnie i w bardzo dobrych humorach, wróciliśmy do domu, pełni entuzjazmu przed czekającą nas wyprawą.
 |
Krowy po lewo, Le Reculet po prawo :) |
 |
Piękne i przerażające - chmury nad Mont Blanc, jakby chwilę po teście bomby atomowej... |
 |
Bunkrów nie ma, ale i tak jest za%&#$%#*# |
 |
Katecheza z małżonką |
 |
Już wystarczy :) |
 |
Kiełbasa Polska ® |
 |
"No i rozumiesz, boisko, pełno ludzi, ja tyle od ziemi wyskakuję, cała drużyna druga na mnie,
ja ich wymijam, wiesz, ofsajd i gol!" |
 |
Dowód rzeczowy |
 |
Genewa nocą |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz