Tegoroczną Wielkanoc spędziliśmy poza domem, tak zresztą jak i ostatnie Święta Bożego Narodzenia. Przyjechali do nas moi rodzice i razem wybraliśmy się na trzy dni do Villars-sur-Ollon. Już tam kiedyś chwilowo byliśmy (link) i jako, że bardzo nam się podobało, postanowiliśmy wpaść tam na trochę dłużej.
Wyjazd minął głównie pod znakiem szkółki narciarskiej Jasia. Pierwszego dnia pierwsze lekcje odbył w samej miejscowości, a potem wybraliśmy się wszyscy na mały spacer połączony z szaloną, jak to zwykle u Jasia, zabawą w śniegu. Drugiego dnia pogoda się trochę popsuła, ale mimo to wjechaliśmy pociągiem na przełęcz Col de Bretaye. Tam były kolejne lekcje i znowu spacer - tym razem dookoła zamarzniętego i zasypanego śniegiem jeziora Lac de Bretaye. Jako, że śniegu było dość sporo, a trasa była rzadko uczęszczana, to momenty były ;), ale na szczęście obyło się bez kontuzji czy jakiegoś efektownego zjazdu ze śliskiego zbocza do jeziora. Trzeciego dnia, dla odmiany... Jaś odbył lekcje narciarstwa i pospacerowaliśmy po Villars :).
Hitem wyjazdu okazała się jednak wspólna gra w Osadników z Catanu i rozemocjonowany dziadek, budzący w trakcie negocjacji gości hotelowych okrzykami typu: "Oddam owcę!". Zabawa była przednia :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz