Z początkiem
lipca zjechali do nas dziadki ze Śląska. Mieliśmy okazję pobyć trochę razem, pozwiedzać piękne
szwajcarskie miasta i miasteczka, ale też dzięki temu, że dziadkowie zajęli
się Jankiem, mogłam w ciągu tygodnia uczestniczyć w mega ciekawym kursie języka
francuskiego, prowadzonym na Uniwersytecie Genewskim.
Wszystkim zainteresowanym
nauką języka francuskiego bardzo polecam ten kurs! Jedna sesja trwa 3 tygodnie, do godziny 12
są zajęcia obowiązkowe, a od południa praktycznie do samego wieczora, są
różnorakie zajęcia nieobowiązkowe, dotyczące kultury i języka francuskiego, np.
piosenka francuska (moje ulubione), wymowa, historia i sztuka. Fajny sposób na
poznanie nie tylko języka i kultury, ale również ciekawych ludzi ze
wszystkich stron świata.
Zatem pod moją nieobecność
rodzice zajmowali się Jankiem, a w weekendy eksplorowaliśmy Szwajcarię. Byliśmy
w już dobrze nam znanych miejscach – Nyonie, Versoix, Genewie i choć już kilka
razy wrzucałam zdjęcia z tych miejsc, to i tym razem sobie nie odpuszczę, bo
znowu ujrzałam coś nowego, ciekawego lub zobaczyłam to samo, ale z innej
perspektywy. Tak było chociażby z wycieczką do Genewy, kiedy to niczego
nieświadomi zostaliśmy z rodzicami uczestnikami ulicznego techno-party :).
NYON
PARADA TECHNO W GENEWIE
UNIWERSYTET W GENEWIE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz