Najpierw wyjechał Szymon, żeby załatwić nam mieszkanie i wszystkie formalności. Zostałam z Jankiem sama i przez dwa miesiące z hakiem urzędowaliśmy we Wro.
Ten czas rozłąki był dla nas trudny nie tylko ze względu na brak bliskości, ale również ze względów organizacyjnych. Szymon zabrał naszą srebrną strzałę, w związku z czym musiałam się przemieszczać rowerkiem z obrzeży Wro do centrum lub wykorzystywać Hoppków:) za co muchas gracias. Mężu też znalazł się w totalnie nowym środowisku i pewnie też nie raz zastanawiał się co on tam robi:).
Ten czas dał mi do myślenia jak bardzo trudne życie mają rodzice samotnie wychowujący swoje dzieci. To jest jakaś masakra, żeby to wszystko samemu ogarnąć: zakupy, pranie, sprzątanie, zabawianie, gotowanie, usypianie, kąpanie, prasowanie, zmywanie, z ciastoliny wyklejanie, torów układanie, aut zderzanie… Do tego dziecko też nie jest najszczęśliwsze tylko z jednym rodzicem. Jaśko nie był w 100% pewny co się dzieje z tatą, mimo tego, że codziennie widzieliśmy się na Skype, zazwyczaj w czasie Jankowych kąpieli. Bał się bidulek zostawać w żłobku początkowo….eh, dobrze że to już za nami.
Ale z drugiej strony ja i Szymon mieliśmy szansę odnaleźć się z powodzeniem w nowych rolach. Okres z Jaśkiem we Wro był wyjątkowy, byliśmy po pracy/żłobku cały czas razem. Starałam się mu organizować atrakcje, żeby ten czas jak najszybciej zleciał. Dużo czasu spędziliśmy z Mędkami, przez co jeszcze bardziej będziemy za nimi tęsknić. Ciocia chyba też będzie tęskniła, bo wyznała mi, że jak mnie kocha tak nienawidzi za to, że ją najpierw ściągnęłam do Wro z Londynu, a teraz sama wyjeżdżam:). Wiedz ciotka, że ja Cię też "kocham, lubię, szanuję" i "co złego to nie ja":).
Pierwsza!!!
OdpowiedzUsuńDruga!No nareście!Uważaj bo Cię obserwuję:)Pamiętaj tylko co Ci mówiłam o danielle steel:)
OdpowiedzUsuń