niedziela, 24 lipca 2011

Easy Jet aka Iźi Dźiet

Janka ogarnęła nowa fascynacja - samoloty i wszystko co z nimi związane. Ostatnio jego ulubioną zabawą jest powtarzanie przeze mnie lub Szymona pytań w stylu "Ciekawe co teraz poleci, czy jakiś byku (np. Jumbo Jet), czy pierdzioch śmierdzioch (awionetka)", "O to chyba musi być jakiś byku" ..... i tak 100 razy na minutę:). Po zadanym pytaniu nasz syn przemierza pokój z samolotem w ręku, odpowiadając na nasze pytania ("Tak to jest tylko pierdzioch śmierdzioch."/"Teraz leci prawdziwy byku." i podchodzi do lądowania:). Niestety ma się wtedy wrażenie jakby w pokoju lądował prawdziwy samolot, Janek bardzo realistycznie i głośno naśladuje tego rodzaju dźwięki i ląduje całym ciałem na podłodze:). 

Ze względu na jego żywe zainteresowanie samolotami i fakt, że mieszkamy bardzo blisko lotniska w Genewie, często jeździmy poobserwować sobie samoloty startujące lub podchodzące do lądowania tuż przy samej, dosyć ruchliwej ulicy Route de Meyrin. Niesamowity widok jak taki kolos przelatuje nad samochodami, ludźmi, wszystko wydaje się takie małe, a to że taki "byku" załadowany pasażerami i bagażami może się wzbić w niebo i przemierzać świat pozostaje dla mnie niepojęte.

Pierwszy raz na tym lotnisku widziałam samochód Wildlife Control, odstraszający ptaki. Z samochodu przez specjalną tubę puszczane są świdrujące odgłosy wystrzałów i przestraszonych ptaków, zaatakowanych w naturze przez drapieżniki. Spłoszone ptaki uciekają i ponoć nie wracają przez jakiś czas na niebezpieczny dla nich teren. Swoją drogą nigdy nie myślałam o tym jak niebezpieczne mogą być takie ptaszki przy starcie lub w czasie lądowania samolotu. Wyczytałam w sieci, że kolizja w czasie startu, z ważącą ponad 5 kg gęsią kanadyjską, może wytworzyć nacisk podobny do tego, jaki powoduje 450-kilogramowy obiekt, zrzucony z wysokości 3 m...

A na zdjęciach Janek obcięty przeze mnie:). Tata był kolejnym klientem mojego debiutującego, domowego zakładu fryzjerskiego. Niestety nie wyraził zgody na publikację zdjęć uwieczniających moje "dzieło". Golę chłopaków w domu, bo ponoć poziom wykonywanych tutaj usług fryzjerskich nie różni się znacznie od efektu uzyskanego po użyciu zwykłej golarki:), cena powala, a i wytłumaczyć po francusku o co chodzi byłoby zadaniem dużo bardziej skomplikowanym niż zakup i wykorzystanie w domowych pieleszach własnego sprzętu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz