Kolejnym punktem na naszej dzisiejszej wycieczkowej mapie było przepiękne, malowniczo położone średniowieczne miasteczko Gruyères leżące w kantonie Fryburg w Szwajcarii Zachodniej. Miasteczko oczarowuje przede wszystkim lokalizacją – położone jest na wzgórzu, dzięki czemu widać je już z daleka na tle Alp. Miasteczko urzeka też architekturą, piękne małe kamieniczki, z podwójnymi oknami, okiennicami, rzeźbionymi drewnianymi drzwiami, kołatkami, charakterystycznymi sylwetkami żurawi, mnóstwem kwiatów – jednym słowem uroczo. Ponieważ odwiedziliśmy to miejsce dzień przed świętem narodowym Szwajcarii, tj. rocznicą utworzenia Konfederacji 1 sierpnia 1291 roku, miasto ozdobione było mnóstwem małych i dużych szwajcarskich flag.
Krótką wizytę w miasteczku rozpoczęliśmy od pysznego tradycyjnego szwajcarskiego żarełka w lokalnej restauracji Auberge de la Halle. Zamówiliśmy fondue i raclette. Dania zostały zaserwowane z ziemniakami w mundurkach, chlebem i korniszonami oraz całą aparaturą do ich rozpuszczenia. Serki podczas rozpuszczania mocno dawały czadu, woniały tak ostro, że Janek nie mógł dojeść nawet frytek. Delikates z tego naszego synka, a niechęć do serów odziedziczył niestety po mamie. Między innymi z tego powodu zrezygnowaliśmy ze zwiedzania mieszczącej się tutaj fabryki sera Maison du Gruyère. Jak się później okazało zamówione przez nas dania są szczególnie polecane zimą, bo są tak syte, że nie można się ruszać - także po takim daniu nic tylko kimka. A na fotach pyszna zupka, równie syta, bo podana w sporej misie z grzankami i serem oczywiście.
Mimo obżarstwa na lenistwo sobie nie pozwoliliśmy i ruszyliśmy główną ulicą prowadzącą ostro w górę do bram XV wiecznego zamku Château de Gruyères. Z zamku rozciągał się cudowny widok na leżącą poniżej Kaplicę Św. Jana (Chapelle St-Jean) oraz wspaniałą panoramę okolicy, w tym pasmo Moléson (Alpy Zachodnie) i Jury, wzniesienia, pagórki, łączki, winnice, pasące się krówki….ech, sielsko jak w bajce.
magnifique :)
OdpowiedzUsuń