piątek, 22 lipca 2011

Only Lyon

Kolejnego dnia pobytu Krisów postanowiliśmy wypuścić się nieco dalej i pojechaliśmy do Lyonu. To miasto zachwyciło mnie ogromem, wszystko tutaj wydaje mi się kolosalne. Począwszy od największego placu jaki kiedykolwiek widziałam (Place Bellecou), zlokalizowanego w centralnym punkcie miasta, po wspaniałą Bazylikę Notre-Dame de Fourvière. Na Place Bellecou czułam się jak mrówka:). Z tego placu rozchodzą się główne ulice handlowe, ale nas tym razem bardziej od zakupów interesowało centrum informacji turystycznej (damn). Fajne jest to, że do którego miasta byśmy się nie wybrali, w centralnym jego punkcie jest bogato wyposażone centrum informacji oferujące bezpłatne mapy i stanowiące źródło ciekawych informacji na temat danego regionu. 

Uzbrojeni w mapę ruszyliśmy na podbój Starego Miasta, Vieux-Lyon, historyczną część Lyonu wpisaną na listę UNESCO. A trzeba wiedzieć, że Lyon to najstarsze miasto Francji, dlatego naprawdę było co oglądać. Spacerkiem przeszliśmy przez most nad Soaną, aby zobaczyć wspaniałą, choć akurat odnawianą Katedrę Św. Jana Chrzciciela (Cathédrale Saint-Jean-Baptiste). Za każdym razem jestem pełna podziwu jak budowla takiej wielkości mogła powstać tyle set lat temu i wytrzymać do dziś (budowę rozpoczęto w XII w., a zakończono w XV w.)! A katedra ma 80 m długości i prawie 33 m wysokości!  Współcześni deweloperzy powinni się schować, u nas po 5 latach od generalnego remontu mamy dach do wymiany....Ciekawym akcentem jest czternastowieczny zegar astronomiczny, który pomimo tego, iż był konstruowany zgodnie z założeniem, że to słońce krąży wokół Ziemii - do dziś pokazuje precyzyjną godzinę.

Następnie ruszyliśmy na wzgórze Fourviére wąskimi uliczkami Starego Miasta, pełnych malutkich sklepików i restauracji. Mijaliśmy kolejne wspaniałe budynki, takie jak np. budynek starej giełdy obecnie wykorzystywany przez jeden z kościołów reformatorskich. Na samo wzgórze weszliśmy schodami, choć podejście było strome, a byliśmy z dziećmi, wózkami i innym niezbędnym do podróżowania z potomstwem osprzętem. Mieliśmy nadzieję, że w drodze powrotnej nasze pociechy odlecą:). Nie wiem ile tam było schodów, ale jak już się wspięliśmy na górę to okazało się, że można wjechać pod samą bazylikę kolejką zębatą....

Ale nie ma tego złego, bo dzięki temu złapaliśmy oddech w ruinach rzymskiego amfiteatru, gdzie właśnie do wieczornego koncertu szykowała się kapela jazz'owa. 

A wisieńką na turystycznym torcie była Bazylika Notre-Dame de Fourvière. Kolejny monumentalny budynek sakralny, wzniesiony w najwyższym punkcie miasta, z którego dziedzińca roztacza się widok na cały Lyon. Z zewnątrz cała biała, w środku mieni się kolorami złota, żółci, błękitu, mnóstwo tu witraży i wspaniałych mozaik. Jest kolosalna i piękna! 

Ciężki, tułaczy dzień, zakończyliśmy porcją smakowitych lodów na Place des Terreaux. Na tym placu podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej wzniesiono gilotynę, której ostrze spadło 2 tys. razy....Dobrze, że dowiedziałam się tego po przyjeździe z wycieczki, bo chyba by mi tak nie smakował deserek:). Symbolicznie tamten grzech zmywa każdego dnia fontanna autorstwa Frederic Auguste Bartholdi, tego który zaprojektował też Statuę Wolności. Póki co, to najpiękniejsza fontanna jaką widziałam. Cztery narowiste konie ciągnące rydwan, z których nozdrzy bucha autentycznie para. Bomba!

Jak na jeden dzień zwiedziliśmy wiele, ale mam świadomość, że jest jeszcze wiele wspaniałych miejsc, których nie byliśmy w stanie w tak krótkim czasie zobaczyć. Zatem będzie trzeba tu wrócić, żeby zobaczyć chociażby dzieła grupy Cité de la Création, malowidło upamiętniające 25 wybitnych mieszkańców tego miasta, wejść do Muzeum Sztuk Pięknych, czy Muzeum Marionetek, a wszystko to zakończyć w jakiejś wybornej restauracji, bo dla Liończyków ponoć nie istnieje nic ważniejszego ponad jedzenie, a sztuka kulinarna jest sztuką życia. Tak, jestem zwolennikiem takiej ideologii i owszem mogłabym tu zamieszkać...:). Kto wie może uda się zrealizować plan kolejnej wizyty w grudniu, kiedy to Lyon dosłownie tonie w świetle z racji dorocznego Festiwalu Światła.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz