Trasę Bangkok – Chiang Mai postanawiamy pokonać nocnym pociągiem. Tym samym oszczędzamy czas, bo przemieszczamy się kimając, a także fundusze na hotel.
Pociąg jest niesamowicie wielofunkcyjny. W kilka sekund zmienia się w restaurację lub sypialnię. Przed jedzeniem, miły pan z wagonu restauracyjnego, wyciąga spod siedziska deskę z nogą, z której sprytnie montuje stolik. Za niewielkie pieniądze jemy przepyszną kolację, a rano równie dobre śniadanie. Nasza koleżanka po obejrzeniu przesłanych zdjęć, skomentowała, że na swoim weselu nie miała tyle jedzenia :).
Praktycznie większość pasażerów w naszym wagonie to Francuzi. Janek w mgnieniu oka znajduje kompanów do wspólnej zabawy. Wtedy to nasz wagon pozyskuje nową funkcję – małpiego gaju. Dzieciaki wieszają się na drabinkach udając makaki. Pozwalamy na kilka minut tego szaleństwa, po czym ze względów bezpieczeństwa, przerywamy tę pyszną zabawę. Kończy się obrazą majestatu :).
Potem pracownik obsługi rozkłada siedzenia i ścieli łóżka. Noc jest długa, bo przejechanie ponad 750 kilometrów, zajmuje jakieś 14 godzin. Do tego trzęsie makabrycznie. Co chwilę mam wrażenie, że pociąg się rozpadnie, ale w porównaniu z samolotem, jakoś lepiej znoszę tę wizję. Jednak dla Janka, który generalnie ma duże problemy ze spaniem, ta noc jest idealna – mama ciągle obok, a do tego non stop bujanie, tudzież szarpanie. Janek budzi się tylko co jakiś czas i mówi: "kocham Cię, jak tu jest super!". Ze względu na to, że Janek odleciał już po 20-tej, mam sporo czasu na naszego bloga.
Ja też się wysypiam – Szymon jednak nie wspomina tej nocy najlepiej. Wstaje połamany i nie do życia. Nawej taj-śniadanie nie poprawia mu nastroju, a to już naprawdę źle :).
Za oknem zaś zmiana krajobrazu – bujna zieleń i góry! WOW!
|
Chipsy i gazowane napoje - to muszą być wakacje :) |
|
Za zakłócanie porządku Janek dostaje pouczenie :) |
|
i grzecznie kładzie się spać |
|
Blog time |
|
Pobudka, a za oknem takie cuda :) |
|
Głupawka |
|
Zdjęcie pamiątkowe |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz